Talat toruński pożarowy, talar Zygmunta III Wazy.
Talar toruński, 1629, fot. Wikipedia.

Oblężenie Torunia w 1629 roku zostało upamiętnione w monetach i legendach. Trzymając w ręku talar toruński pożarowy możemy sobie wyobrazić, że czterysta lat temu trafił on do jednego z obrońców miasta.

Gorszy pieniądz wypiera lepszy

Pierwsze polskie talary koronne bił Zygmunt I Stary. Masowo zaczął emitować tego typu monety dopiero Stefan Batory. Za rządów następcy, Zygmunta III Wazy (1587-1632) była to już popularna moneta w Rzeczypospolitej. Długie rządy tego władcy przyniosły dynamiczny rozwój mennictwa polskiego w kilkunastu mennicach emitujących monety dla Korony, Wielkiego Księstwa Litewskiego, krajów lennych oraz poszczególnych miast, jak: Ryga, Elbląg, Gdańsk, Toruń, Łobżenica, Poznań i Wschowa.

Były to także czasy kryzysu monetarnego w Rzeszy Niemieckiej, określanego w literaturze jako Kipper i Wipper. Wiązał się on z wojną trzydziestoletnią, a w Rzeczypospolitej objawił się wypieraniem lepszego, rodzimego srebrnego pieniądza przez gorszy, zagraniczny. Interesujące nas monety – talary – były „wyłapywane” z obiegu i przetapiane na zawierające coraz mniej kruszcu „drobniaki” – szóstaki, trojaki, grosze, szelągi. Zaczęto też bić ćwierci talara – orty, półtoraki (o wartości półtora grosza) i lekkie talary. Wreszcie zarządzono wstrzymanie bicie drobnych monet, od 1627 do 1650 roku.

Spadkowi wartości drobnej monety srebrnej nie towarzyszył spadek wartości ciężkich talarów, wręcz przeciwnie, ich cena rosła z tego powodu, że był na nie popyt zagraniczny. Rosła też cena złota, którego w związku z tym nie chciano się pozbywać. Pociągało to za sobą wzrost cen i kryzys ekonomiczny, skutkujący zubożeniem całego społeczeństwa poza magnaterią. Te długofalowe skutki zostały w sposób humorystyczny ukazane w popularnym obecnie serialu „1670”

Złote monety w czasach Włądysława IV i Jana Kazimierza

Oblężenie Torunia. Wielki pożar, szczęście skazańca i waleczny kot

Na tle historii mennictwa polskiego 1 połowy XVII wieku szczególnym przypadkiem był Toruń, w którym zaprzestano produkcji menniczej już w 1535 roku. Do jej wznowienia doszło w wyniku następujących wydarzeń związanych z wojną polsko-szwedzką, które rozegrały się w 1629 roku. 16 lutego pod mury miejskie podeszli Szwedzi – generał Wrangel wraz z sześciotysięczną armią. Miasto dysponowało siłami liczącymi zaledwie 350 żołnierzy i niewiele ponad tysiąc mieszczan powołanych pod broń. Dowództwo nad nimi objęli pułkownik Gerard Denhoff i Gustaw Eriksson Spare, którzy mieli się pojawić na miejscu raptem kilka godzin przed atakiem.

Z punktu widzenia Wrangela najlepszy byłby atak z marszu, z zaskoczenia, jednak zauważył on, że przed murami zgromadziła się masa ludzi, których wziął za wrogą armię. Stracił czas na przegrupowanie swoich wojsk, gdy tymczasem rzekoma armia okazała się tłumem mieszczan przyglądających się egzekucji złodzieja. Pierwsza z dwóch legend związanych z tamtymi wydarzeniami głosi, że to właśnie skazaniec pierwszy zobaczył z wysokiej szubienicy Szwedów i zaalarmował resztę. Po tej pomyłce atak z zaskoczenia nie był już możliwy. Feldmarszałek wysłał posłańca z żądaniem poddania się.

Wielki pożar

Rada Miasta, pod wodzą burmistrza Johanna Preussa, odrzuciła żądanie kapitulacji. Wojska szwedzkie rozpoczęły zatem atak, który skoncentrował się na zdobyciu zewnętrznych bastionów, z których szczególnie ważny był Bastion III św. Katarzyny. Miasto nie miało wystarczających rezerw do ich obrony, więc podczas odwrotu obrońcy podpalili przedmieścia. Pożar szybko się rozprzestrzenił, stwarzając skuteczną zaporę. W odpowiedzi Wrangel rozpoczął bombardowanie miasta, jednak używano do tego dział polowych, o znacznie mniejszej sile rażenia niż oblężnicze, co nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.

O wiele skuteczniejsze były ataki mieszczan, zwłaszcza przy użyciu ciężkiego działa zwanego Mnichem, które zadało znaczące straty nieprzyjacielowi. Minął już dzień, ściemniło się. Feldmarszałek postanowił dokonać decydującego uderzenia na bramę Chełmińską, potężny zespół wrót osłanianych fosą i barbakanem.

Waleczny kot

Jednak obrońcom udało się i tym razem odeprzeć atak, już po północy. Dochodziło do walki wręcz. Z tym epizodem związana jest druga legenda. Był w mieście kot, z natury leniwy, który zamiast łapać myszy plądrujące spichrze, wolał przechadzać się po murach miejskich i nawiązywać przyjaźnie ze strażnikami. W czasie obrony okazał się jednak znacznie bardziej pożyteczny, bo rozorał niejedną napastniczą twarz ostrymi pazurami.

Kiedy zmienił się kierunek wiatru, pożar rozdzielił ostatecznie walczących. Łuna miała być widoczna na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Ostatnią próbą zdobycia miasta był, wykryty przedwcześnie, atak na bramę Starotoruńską. Po tym fiasku Wrangel próbował jeszcze uzyskać kontrybucję w wysokości 100000 talarów, ale również spotkał się z odmową. Wreszcie, po upływie doby, odstąpił w dniu 17 lutego od oblężenia, podpalając na pożegnanie to, co jeszcze nie spłonęło na przedmieściach.

Talar toruński dla obrońców

W uznaniu zasług obrońców reaktywowano po blisko stuleciu przerwy mennicę w Toruniu. Zarządcą mennicy został Hans Lippe, dawniej probierz w mennicy w Bydgoszczy, a stemple rytował Henryk Hem, którego sygnaturę H-H znaleźć można na niektórych monetach. Obowiązywał zakaz emitowania drobnej monety srebrnej, więc wybijano od 1630 roku tylko większe sztuki w złocie i srebrze upamiętniające obronę miasta. Awersy miały dwa różne typy przedstawień, a rewersy – legendy.

Była tylko jedna legenda otokowa awersu: FIDES ET CONSTANTIA PER IGNEM PROBATA, czyli „Wierność i Wytrwałość Ogniem Wypróbowana” oraz dwa główne typy przedstawień: (1) Herb Torunia – brama miejska z trzema basztami – otoczony płomieniami; (2) Panorama Torunia widziana z lewego brzegu, od strony Kępy Bazarowej. Na pierwszym planie po lewej Zamek Dybowski, po prawej Kępa Bazarowa, połączona mostem z drugim brzegiem Wisły. Widoczne barki i łodzie na rzce i kanale. Na drugim planie mury miejskie z basztami, bramami oraz widocznym Barbakanem Starotoruńskim, spowite unoszącymi się wysoko płomieniami i dymem. Istniało kilka wariantów tych wizerunków. Na awersie były też ewentualnie inicjały Henryka Hema (HH).

talar toruński, brama z trzem abasztami

Talar „Płonące MIasto”

Na rewersach znajdowały się dwie wersje sentencji łacińskich, z których jedna kładła nacisk na obronę miasta przez obywateli (CIVIT THORVN HOSTILITER OPPVGNATA ET A CIVIBVS FORTITER DEFENSA XVI FEBR AN MDCXXIX), a druga na Boskie wsparcie (THORVNIA HOSTILITER OPPVGNATA ET DEI AVXILIO FORTITER A CIVIBVS DEFENSDA DIE XVI FEBR ANNO MCDXXIX). W każdym wypadku większość miejsca zajmowała sama legenda w sześciu lub siedmiu wierszach, nad którą był albo herb albo imię Jahwe w płomieniach zapisane literami alfabetu hebrajskiego. Na tej stronie monet znajdowały się też ewentualnie inicjały Hansa Lippe (HL).

Warto się przyjrzeć awersom wybranych egzemplarzy bliżej. Zobaczymy, że na niektórych widać całkiem dobrze (jakby „przez lornetkę”) poszczególne budowle, w tym basztę Koci Ogon, Ratusz Staromiejski, kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, katedrę św. Janów Chrzciciela i Ewangelisty, kościoły św. Wawrzyńca i Mikołaja, czy kościół św. Jakuba. Na pierwszym planie możemy dostrzec szwedzkie działa, figury ludzi oraz jeźdźców konnych.

Talary z takimi legendami i wizerunkami pojawiają się co jakiś czas na rynku numizmatycznym. Bywają opisywane jako talary pożarowe, lub oblężnicze, a także Brandtalar, talar „Płonące Miasto”. Łączny nakład musiał przekroczyć 100 sztuk, gdyż każda osoba zasłużona dla obrony miała otrzymać jeden egzemplarz. Tymi samymi stemplami wybijano też „talary w złocie”, czyli wielokrotności dukatów (od 3 do 10 dukatów) oraz półportugały. Były one wręczane szczególnie zasłużonym mieszczanom oraz znamienitym gościom. Sam król przebywał w Toruniu latem 1630 roku, a krótko po nim królewicz Władysław. Obaj mogli zostać obdarowani pamiątkowym wielodukatem.

Co z kotem?

Czytelnicy zastanawiają się pewnie, co stało się ze skazańcem i kotem. Według toruńskich podań, złodziejaszek, korzystając z zamieszania, zbiegł razem z innymi do miasta. Po kilku dniach świętowania zwycięstwa przypomniano sobie o nim i odszukano go w jednej z gospód. Stanął ponownie przed sądem, ten jednak uniewinnił go w podzięce za ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem. Odtąd nazywany był Szwedko i cieszył się powszechnym szacunkiem. Na cześć kota nazwano natomiast baszty: Koci Łeb, Koci Ogon, Kocie Łapy, a barbakan – Kocim Brzuchem. Możemy się tylko domyślać, że stał się pupilem i nikt już nie wymagał od niego, aby łowił myszy.

Amoss Ad

Przeczytaj również

Źródła

Bożejewicz Arkadiusz, „Wierność i stałość w ogniu wypróbowana…”. Oblężenia Torunia w XVII i XVIII wieku”, Toruń 2019.

Dutkowski Jarosław, Złoto dynastii Wazów, Gdańsk 2015.

Kopicki Edmund, Monety Zygmunta III Wazy, Szczecin 2021.

Mennice i monety toruńskie 1233/1238-1765: katalog wystawy (ed. A. Musiałowski), Toruń 2001.

Wójtowicz Grzegorz, Wójtowicz Anna, Historia monetarna Polski, Warszawa 2003.

Talar, Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Talar

Talar pożarowy, Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Talar_po%C5%BCarowy