Cesarz Kommodus (161-192 n.e.) należał do grona niesławnych władców imperium i uznany został za jednego z największych okrutników na tronie. Syn wielkiego Marka Aureliusza okazał się tym, którego panowanie zakończyło złoty okres pokoju w dziejach Rzymu. Zrealizowany z ogromnym rozmachem film „Gladiator” Ridley’a Scotta z 2000 r., stanowiący luźną interpretację historycznych wydarzeń utrwalił złą sławę cesarza (w tej roli Joaquin Phoenix).
Zagadkowa śmierć Marka Aureliusza
Ojciec Kommodusa – Marek Aureliusz (121-180 n.e.) to jeden z tzw. dobrych cesarzy, władca – filozof. Pomimo licznych przeciwności w czasach jego panowania, wojen na granicach i niepokojów wewnętrznych sprawował swą władzę ze stoickim spokojem i poświęceniem sprawom publicznym.
Jego „Rozmyślania”, inspirujące od blisko dwóch tysięcy lat pisarzy i czytelników, weszły do kanonu rzymskiej literatury. Na kartach swego dzieła zapisał m.in. „Nie żyj tak, jakbyś miał zamiar żyć dziesięć tysięcy lat. Nieuniknione wisi nad tobą. Dopóki żyjesz, dopóki można – bądź dobry”. Jak pokazała historia jego własny syn był tej maksymy zaprzeczeniem.
Kommodus był jednym z licznych potomków Marka Aureliusza i Faustyny i jedynym synem, który dożył wieku męskiego. Już jako pięciolatek otrzymał tytuł cezara. Ojciec dokładał wszelkich starań, aby syn otrzymał najlepsze wykształcenie. Tym samym wskazywał na niego jako przyszłego następcę. I do tego obsypywał zaszczytami. Szesnastolatek mógł się poszczycić członkostwem w kolegium kapłańskim, władzą trybuna ludowego, urzędem konsula i tytułem augusta.
W roku 178 Kommodus wyruszył wraz z ojcem nad Dunaj, aby wziąć udział w kampanii wojennej przeciwko barbarzyńcom. Dwa lata później był świadkiem choroby i śmierci Marka Aureliusza, która nastąpiła w Vindobonie (dzisiejszym Wiedniu). Wówczas narodziła sie pogłoska, że Kommodus przyczynił się do śmierci ojca, a zgon cesarza miał być dziełem lekarzy, którzy chcieli przypodobać się młodzieńcowi.
Tak oto w 180 n.e. rozpoczęlo się panowanie dziwiętnastoletniego Kommodusa. Co ciekawe od ponad wieku władza w Rzymie przeszła na syna naturalnego a nie adoptowanego. Poprzednicy Marka Aureliusza wybierali za synów tych, którzy ich zdaniem byli najgodniejsi do przejecia władzy.
Kommodus okrutny od dzieciństwa, rozmiłowany w rozpuście
Światły Marek Aureliusz nie mógł przewidzieć, że skutki tej decyzji okażą się fatalne. Być może nie widział lub nie chciał dostrzec sygnałów, że syn nie jest dobrym człowiekiem. Świadkowie dzieciństwa Kommodusa przypominali o jego upodobaniu do okrucieństwa. Jako dwunastolatek rozkazał wrzucić do pieca sługę, który przygotował zbyt gorącą kąpiel. Dzięki przytomności otoczenia nie doszło do tragedii. W piecu spłonęła barania skóra a swąd spalenizny miał upewnić młodzieńca, że winowajca poniósł karę.
Jedną z pierwszych decyzji nowego cesarza było zakończenie wojny nad Dunajem i prędki powrót do stolicy, aby uniknąć rzekomych spisków zagrażających jego władzy. W Rzymie czekały na niego wspaniałe uczty, orgie, uliczne bijatyki i walki gladiatorów. Cesarz mógł liczyć na wsparcie swego sługi Saoterosa, który stał się wszechwładny na dworze i prefekta pretorianów Perennisa. Ludzie stojący u władzy przymykali na to oczy, w przekonaniu, że jest to lepsze niż rządy niedoświadczonego młokosa. Okazało się to zgubne dla całego Rzymu.
W najbliższym otoczeniu cesarza zawiązano spisek. Inicjatorką była jego siostra Lucylla, zazdrosna o pozycję na dworze i rywalizująca z żoną Kommodusa Kryspiną o pozycję. Lucylli, jako wdowie po cesarzu Werusie przysługiwały honory, podobne jak żonie cesarza. Ten ostatni faworyzował jednak Kryspinę. Zamach się nie powiódł, siostra, żona i spiskowcy zostali zabici a w Rzymie zapanował terror.
Obłąkany „nowy Herkules”
Kommodus stał się chorobliwie podejrzliwy, w każdym upatrywał wroga. Wyobrażał sobie, że każdy senator nastaje na jego życie. Odpowiedział tyranią i dał wielką swobodę Perennisowi. Dostojników niesłusznie skazywano na wygnanie, konfiskowano majątki, zmuszano do samobójstw. Po śmierci okrutnego dowódcy pretorianów w łaski cesarskie wkradł się Kleander, były niewolnik i wyzwoleniec. Bez skrupułów wykorzystywał swe wpływy na dworze. Wiedziano powszechnie, że wystarczyło zapłacić cesarskiemu faworytowi, aby otrzymać stanowisko, dowództwo czy wygrać sprawę w sądzie. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, że w ciągu roku zmieniało się ponad dwudziestu senatorów.
Na domiar złego u Kommodusa zaczęły występować objawy choroby psychicznej. Owładnęła go mania wielkości. Uważał się za Herkulesa, nakazał, aby przedstawiano go w lwiej skórze. Nazwę Rzymu zmienił na „Colonia Commodiana”. Nawet miesiące otrzymały nowe nazwy. I tak sierpień stał się Commodiusem, a październik Herculeusem.
Tymczasem lud rzymski korzystał z niekończących się igrzysk i walk gladiatorów, w których uczestniczył sam cesarz. Dla Kommodusa wybudowano nawet specjalną galerię dookoła areny, aby mógł bez uszczerbku na zdrowiu „pokonywać” dzikie zwierzęta sprowadzane z najdalszych zakątków imperium. Celnie miotał pociskami i oszczepami uśmiercając jelenie, antylopy, lwy i pantery.
Cesarz wyklęty
Wszechobecny strach o życie był nie do zniesienia dla dworu. W 192 r. n. e. zawiązano kolejny spisek, którym skutecznie wyeliminował cesarza. Prym wiedli Emiliusz Letus, prefekt pretorianów i służący Eklektus. Kommodusowi podano truciznę w posiłku, który zwymiotował, ale nabrał jednocześnie podejrzeń. Nie miał jednak szans na ukaranie winnych. Szybko sprowadzono osiłka, który udusił osłabionego cesarza.
Senat zawnioskował, aby cesarza uznać za wyklętego i wymazać go z pamięci tak współczesnych jak i potomnych. Ale jeden z jego następców Septymiusz Sewer decyzję tę zmienił a nawet postarał się o zaliczenie Kommodusa w poczet bogów. Septymiusz uznał, że będzie uchodził za syna zmarłego Marka Aureliusza, tak więc nie mógł mieć za brata człowieka wyklętego.
Finanse cesarza
Fanaberie Kommodusa kosztowały krocie. W skarbie brakowało pieniędzy. Niemal zupełnie wstrzymano wielkie prace budowlane. Szczęściem dla cesarza panował względny spokój na granicach bez konieczności finansowania kosztownych wypraw. Ale te kłopoty i tak przyczyniły się do zmniejszenia emisji złotych monet. Pojawiła się za to obfitość denarów o bardzo bogatej ikonografii.
System monetarny rzymskiego cesarstwa składał się z monet złotych, srebrnych i brązowych. Najważniejszą monetą był złoty aureus, a po nim srebrny denar. Dodatkowo w obrocie pozostawały złote i srebrne kwinary o równowartości połowy aureusa i połowy denara. Dalej w hierarchii znajdowały się mosiężne sestercje, dupondiusy oraz asy i kwadransy bite z miedzi.
Denary z czasów Marka Aureliusza i jego syna Kommodusa charakteryzowały się pięknym wykonaniem, wysoką zawartością srebra w granicach 76% i wagą ok. 3,20 g. Rok 194 i decyzja cesarza Septymusa Sewera o obniżeniu ilości srebra w denarach do ok. 50 % zapoczątkowały szybką dewaluację tych monet.
Najważniejsza mennica cesarstwa znajdowała się w Rzymie, nieopodal świątyni Junony, która nosiła przydomek „Moneta” (Junona Napominająca, Dobrej Rady), stąd pochodziło określenie „moneta”, zaś sama bogini była strażniczką skarbu państwa.
Monety w służbie propagandy
Numizmaty pozostawały ważnym narzędziem propagandy. Na ich awersach w okresie cesarstwa przedstawiano głowę lub popiersie cesarza, jako tego, któremu przysługiwało prawo bicia numizmatów. Skronie władcy zdobił wieniec laurowy, symbol nieśmiertelnej chwały, a dookoła widniała tytulatura. Oprócz imienia pojawiały się zwyczajowe określenia władcy jako imperatora, augusta, ojca ojczyzny czy najwyższego kapłana. Cesarza ukazywano w sposób naturalistyczny, co potwierdzało zdolności rytowników i dowodziło wysokiego poziomu zaawansowania sztuki menniczej. Wedle tego wzorca denary wybijał także cesarz Kommodus.
Dużą różnorodnością charakteryzowały się rewersy. Widniały na nich wyobrażenia bóstw rzymskich, cesarzy, rozmaitych personifikacji, elementy uzbrojenia czy budowle. Z panteonu bogów w czasach Kommodusa chętnie wybierano m.in. Jupitera – boga nieba, burzy i deszczu, Marsa – boga wojny, Serapis – hellenistyczne bóstwo Egiptu, Kybele – frygijską boginię płodności, Concordię – boginię zgody, Ceres – boginię płodności i upraw rolnych, Apolla – boga piękna i światła czy wreszcie ubóstwionego herosa Herkulesa, z którym identyfikował się sam cesarz.
Częstym motywem na denarach były personifikacje. Pojawiała się więc Felicitas – uosabiająca szczęścia i pomyślność, sama lub w towarzystwie Kommodusa, który ściskał jej dłoń. Salus oznaczała zdrowie. Nobilitas uosabiała szlachetność. Geniusz był duchem opiekuńczym. Virtus oznaczała odwagę, Securitas bezpieczeństwo, Spes nadzieję a Providentia roztropność. Libertas kojarzyła się w wolnością, Victoria ze zwycięstwem, Pietas z pobożnością, a Hilaritas z radością. Nie mogło też zabraknąć Romy jako uosobienia całego imperium rzymskiego.
Cesarza na rewersie ukazywano w postaci stojącej. Nosił zbroję, pojawiał się z atrybutami boskości lub jako najwyższy kapłan składający ofiarę. Niekiedy przybierał postać Herkulesa z maczugą, ściskającego dłoń Afryce lub jako Pax zaprowadzał pokój. Wszystko dla podkreślenia jego wyjątkowej pozycji suwerena i nimbu boskości, który go otaczał.
Powiązane artykuły
Karakalla słynął z okrucieństwa i upodobania do walk gladiatorów. W swej manii wielkości uważał się za drugiego Aleksandra Wielkiego, którego wielbił i któremu stawiał pomniki. Wykorzystywał różne sposoby, aby gromadzić bogactwa i w tym celu przeprowadził reformę monetarną. Zwykł mawiać, że tylko on powinien mieć pieniądze, aby płacić żołnierzom. W ramach politycznych czystek kazał zamordować ok. 20 tysięcy osób. Więcej na naszym blogu
Reaktywowany obecnie w Muzeum Narodowym w Warszawie Gabinet Monet i Medali będzie miał dwóch patronów: Kazimierza hr. Sobańskiego oraz dr Władysława Semerau-Siemianowskiego. Pierwszy z nich, którego sylwetkę przedstawiliśmy w poprzednim wydaniu biuletynu, ofiarował muzeum zbiór monet polskich. Drugi przekazał imponującą kolekcję monet antycznych. Oba dary pozwoliły na stworzenie osobnego działu muzealnego poświęconego numizmatyce. Przeczytaj artykuł