Big Maple Leaf, kradzieże monet
Wielki Liść Klonu, pokazywany w Muzeum Narodowym w Warszawie. Monetę sprowadziła do Polski Skarbnica Narodowa

Najbardziej spektakularne kradzieże monet w ostatniej dekadzie cechowały się bezczelnością rodem z seriali rozpalających wyobraźnię milionów widzów. Łupem złodziei padały przede wszystkim złote monety kolekcjonerskie, często o ogromnej wartości historycznej. W naszym artykule przypominamy dwie najgłośniejsze kradzieże ostatnich lat, które powinny doczekać sie ekranizacji, ale również być przestrogą dla gabinetów numizmatycznych na całym świecie.

Niemieckie muzea na celowniku

Jest sezon wakacyjny, więc warto zacytować jedną z letnich lektur z czasów młodości tych którzy dorastali w PRL. „Kryjówka znajdowała się pod płytą trzydziestego siódmego grobowca w głównej alei cmentarnej po prawej stronie” we Fromborku. Cytat pochodzi z książki Zbigniewa Nienackiego „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka” wydanej w 1972 roku. W schowku znajdowały się trzy niezwykle cenne – choć niepozorne – polskie monety: dwa denary Chrobrego i brakteat Jaksy. Szwarccharakter, Waldemar Batura, podmienił je na bezwartościowe fenigi.

Najgłośniejsze kradzieże numizmatyczne ostatnich lat są znacznie bardziej spektakularne. Przypominają raczej napady znane z „Domu z papieru”, niż młodzieżowej literatury przygodowej. Dwa skoki zyskały szczególny rozgłos. Pierwszy miał miejsce w Muzeum im. Bodego w Berlinie w 2017 roku, a drugi w muzeum w Manching. Niewiele brakowało, aby osiemnaście i pół kilogramów aureusów z I-II w. po Chr. zostało skradzionych z Rheinishes Landesmuseum w Trewirze. Sprawcy włamali się 8 października 2019 roku do muzeum i próbowali rozbić gablotę ze słynnym skarbem, jednak musieli uciekać przed policją. Rabusie wyraźnie upodobali sobie zbiory niemieckich muzeów.

Skok na Gabinet Numizmatyczny w Muzeum im. Bodego w Berlinie

Najpierw była pierwsza, przerwana próba napadu w dniu 21 marca 2017 roku. Złodzieje weszli na stary most Monbijou, który niegdyś był łącznikiem Muzeów Bodego i Pergamonu, a następnie wspięli się po aluminiowej drabinie do okna, po którego drugiej stronie była szatnia. Był z tym oknem problem od kilku lat: ze względu na usterkę nie dało się go skutecznie domknąć i system alarmowy wciąż się przez to uruchamiał. Rozwiązanie, które powinno być tymczasowe, przyjęło się na dobre: wyłączono te pomieszczenie ze stałego monitoringu. Włamywacze zaczęli usuwać rygle i wtedy pękła szyba. Zrezygnowali z dalszych działań, ale przez kolejne dni obserwowali sytuację. W Muzeum zorientowano się, że pękła szyba, ale uznano, że po prostu znów był problem z tym samym oknem. I tak to zostawiono.

Kradzieże monet. Muzeum Bodego
Muzeum im. Bodego, Berlin /fot. Wikipedia/, dalbera

Największa kradzież w Berlinie od czasów Fryderyka Wilhelma I

Tydzień później, 27 marca 2017 roku światowe media obiegła sensacyjna wiadomość. Okradziono Munzkabinett w Muzeum Bodego w Berlinie. Była to największa kradzież w zbiorach publicznych w Berlinie od 1718 roku. Wówczas dwóch sprawców okradło kolekcję numizmatyczną Fryderyka Wilhelma I. Zostali złapani i… publicznie poćwiartowani.

Współcześni złodzieje dostali się do środka przez to samo okno, które naruszyli wcześniej. Przeszli około 150 metrów wewnątrz budynku, używając młotka stłukli pancerną gablotę, której resztki dosłownie poraniły podłogę. W tym czasie jedyny strażnik, niedawno przyjęty do pracy, robił obchód na innym piętrze. Rabusie wyjęli z gabloty jedną z największych i najcenniejszych monet na świecie: Big Canadian Maple Leaf, Kanadyjski Wielki Liść Klonowy. Jest ona wykonana z czystego złota, waży 100 kilogramów, a jej średnica to 53 centymetry. Wykonanie takiego cuda było nie lada przedsięwzięciem. Trzeba było ją odlać w niezwykle precyzyjny sposób z formy, bo każde uchybienie w ciężarze miałoby wpływ na jej wartość. Łącznie wyemitowano w 2007 roku sześć egzemplarzy.

Big Maple Leaf, kradzieże monet
Wielki Liść Klonu, pokazywany w Muzeum Narodowym w Warszawie. Monetę sprowadziła do Polski Skarbnica Narodowa

Jeden został w mennicy Royal Canadian Mint, drugi trafił do Królowej Elżbiety II (przedstawionej na awersie), trzeci do firmy górniczej w Kanadzie, czwarty i piąty do szejków w Dubaju. Ostatni od początku był feralny. Australijska firma, która pierwsza go kupiła, upadła. Nabył go następnie jeden z ukraińskich oligarchów z Düsseldorf. Kiedy zwróciło się do niego Bode Museum z zapytaniem o możliwość wypożyczenia na wystawę „Gold Giants”, zgodził się. Moneta przyciągnęła tak wielką rzeszę zwiedzających, że zdecydowano się przedłużyć wypożyczenie. Moneta miała wkrótce trafić do Berlin Kulturforum. To była ostatnia szansa dla rabusiów.

Numizmat sięgnął bruku

Policja odnalazła krótko po włamaniu ślady, świadczące o tym, że numizmat o średnicy opony samochodowej spadł na bruk mostu. Znaleziono też samą drabinę, a w pobliżu torów kolejowych linii S-Bahn, przechodzącej w pobliżu, natrafiono na linę używaną do dźwigania kolosa. W Parku Monbijou zlokalizowano wreszcie taczkę użytą do jego przewiezienia w miejsce, gdzie czekał podstawiony samochód. Zabezpieczono liczne ślady DNA. Znaczną część akcji poza budynkiem zarejestrowały kamery. Napad był śmiały, bezczelny i niezbyt dbano o zacieranie śladów.

Światowe media jeszcze raz zainteresowały się powszechnie tematem po aresztowaniu trzech mężczyzn w wieku 18-20 lat w dzielnicy Neukölln 12 lipca 2017 roku. O tym, że to właśnie tam prowadzą tropy policja wiedziała od informatorów rozpracowujących grupy przestępcze pod przykrywką. Bo ta południo-wschodnia dzielnica Berlina to jakby państwo w państwie, teren rywalizacji wielu gangów, które nazywane są klanami. Okazało się, że w tym przypadku wszystkie tropy prowadziły do klanu Remmo. Policja zaaresztowała też mężczyznę znanego tylko jako Dennis W., pracownika ochrony w Muzeum, który współpracował z grupą przestępczą.

Proces rozpoczął się w styczniu 2019, a wyroki zapadły w lutym 2020. Jednym z dwóch braci skazanych na cztery lata i pięć miesięcy oraz grzywnę w wysokości 1,75 mln Euro był Wissam Remmo, oskarżony również o niesławny napad w Dreźnie w listopadzie 2019 roku, podczas którego zrabował między innymi przepiękny Order Orła Białego!

Kowal zawinił, Cygana powiesili

Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Właściciel wystąpił o odszkodowanie po stracie Wielkiego Liścia Klonu, który był wyceniony na 4,2 miliony Euro. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty pełnej sumy zasłaniając się zaniedbaniami po stronie fundacji zarządzającej muzeum. Początkowo kolekcjoner otrzymał tylko jedną piątą, czyli 840.000 Euro, od czego się odwołał. I to w orzeczeniu sądu drugiej instancji znalazł się wątek zepsutego okna, który naświetla okoliczności włamu. Fakt ten utrudnił poszkodowanemu kolekcjonerowi dochodzenie swoich praw, choć przecież zaniedbania nie były po jego stronie – udało mu się w końcu odzyskać połowę wartości Liścia Klonu – 2,1 mln Euro. A przecież taki obiekt dzisiaj warty jest jeszcze więcej, nawet ponad 7 mln Euro!

Skok na wystawę stałą w muzeum w Manching

Druga najbardziej spektakularna kradzież numizmatów miała miejsce w Kelten- & Römermuseum Manching koło Ingolstadt w Bawarii. Nazwa miejscowości jest dobrze znana wszystkim interesującym się archeologią, Celtami i numizmatyką. To tam znajduje się jedno z najważniejszych oppidów celtyckich. Dostarczyło ono wielu ciekawych znalezisk, w tym największego skarbu złotych staterów celtyckich, jaki został znaleziony w XX wieku. Odkryty został pod sam koniec poprzedniego stulecia, w 1999 roku. Zawierał 483 statery muszlowe o łącznej wadze 3,72 kg, który zostały wybite na terenie dzisiejszych Czech. Dodatkowo, znajdował się w nim lany placek złota, tzw. Goldgusskuchen, o wadze 217 gramów, odpowiadającej 30 staterom. Od 2006 roku aż do 21 listopada 2022 roku skarb był prezentowany na wystawie stałej.

Kelten-Römer-Museum
Kelten-Römer-Museum (2024, August 10). In Wikipedia, Heinrich Stürzl – Eigenes Werk

Pośrodku długiej i ciemnej listopadowej nocy, 22 listopada, o godzinie 01:26, kilka osób włamało się do muzeum wyważając drzwi wejściowe. Sprawcy potrzebowali łącznie 9 minut, aby dotrzeć do gabloty, rozbić ją, wyjąć zawartość, wyjść i odjechać z łupem. Dopiero kilka godzin później odkryli to pracownicy muzeum. Nie zadziałały systemy alarmowe, gdyż rabusie przecięli kable w specjalnym pomieszczeniu technicznym Telecomu, co spowodowało przy okazji odcięcie od telefonów i Internetu 13 tysięcy mieszkańców Manching. Zachowały się jedynie nagrania z kamer.

Inżynier, księgowy i inni

Wartość rynkową numizmatu eksperci wycenili na 1,6 miliona Euro, a zawartość kruszcu na ok. 250 tysięcy Euro. Policji udało się ująć czterech sprawców dopiero w lipcu 2023 roku – dzięki zabezpieczonym śladom DNA na miejscu przestępstwa. Okazało się, że rozbita grupa odpowiadała za liczne włamania w supermarketach, kasynach, czy stacjach benzynowych, sięgające może nawet lat 90. XX wieku. Aresztowana czwórka to inżynier w branży telekomunikacyjnej, księgowy, menedżer sklepu i pracownik firmy wyburzeniowej. Większość ich skoków zaczynała się od odcięcia kabli. W przyszłości powinniśmy dowiedzieć się więcej o efektach dochodzenia i procesu.

Niestety, w przypadku obu kradzieży potwierdziły się najgorsze obawy. Policja nie odzyskała numizmatów, a zabezpieczone porcje nieoznaczonego złota wskazują, że zostały przetopione. Są to niepowetowane straty dla numizmatyki.

Przeczytaj również:

Jak przechowywać numizmaty, by ich nie zniszczyć?

Najzuchwalsze kradzieże sztuki

Spektakularne kradzieże monet. Wykorzystane źródła

Wykorzystane źródła